poniedziałek, 17 lutego 2014

Pudzian a MMA


Pamiętam jak kilka lat temu czekałem na debiut Pudziana w KSW w MMA. Jego walka z „bokserem” Marcinem Najmanem miała w sobie coś z uroku pierwszego turnieju UFC. Oto wychodzi „World strongest man” naprzeciwko „boksera”, nieważne że byle jakiego - boksera. Nikt nie wiedział czego można się spodziewać zwłaszcza po Pudzianie. Tak samo jak w pierwszych walkach UFC, nikt nie wiedział jak wyglądach będzie walka zawodnika sumo z kick bokserem, boksera z mistrzem bjj, czy zapaśnika z karateką. Dziś już nie ma w MMA bokserów czy zapaśników są zawodnicy MMA, którzy muszą opanować wiele technik, do tego są rankingi, analizy i wiadomo czego można się po kim spodziewać. Dla KSW zatrudnienie Pudziana to był przysłowiowy strzał w 10. Pudzian przyciągnął przed ekrany wielu widzów, w większości takich którzy MMA do tej pory nie oglądali. No i co najważniejsze Pudzian zdał egzamin i swoją walkę wygrał. Wygrał też drugą walkę z prawdziwym zawodnikiem MMA, wygrał tylko dlatego że nie znał jeszcze swoich słabości, nie wiedział że ktoś może wytrzymać jego ciosy, nie wiedział że kondycyjnie nie wytrzyma. Z Timem Sylvią to już była egzekucja, Pudzian wiedział już że Sylvia nie padnie od jego ciosów, wiedział też, że sam nie wytrzyma walki kondycyjnie. Nie miał żadnego pomysłu na walkę. To był koniec Pudziana jako zawodnika MMA. Przynajmniej koniec jako zawodnika, który może coś w tym sporcie osiągnąć. Bo jeśli Pudzian chce, a chce dalej walczyć, nikt nie może mu przecież zabronić.

Niestety nie był to koniec dla KSW. Wiedzieli już, że z dobrymi zawodnikami Pudzian nie ma szans, więc sprowadzali mu emerytowanych freaków typu Bob Sapp, na przemian z bardzo przeciętnymi zawodnikami z którymi Pudzian przegrywał, ale wtedy zapewniano mu rewanż który wygrywał. Mam poważną wątpliwość czy te walki rewanżowe Pudziana nie były ustawiane. Sam Pudzian twierdził na konferencji po gali, że jego walka była „wydrukowana” - youtube, innym razem po interwencji Jamesa Thomsona zmieniono werdykt na NC, z uwagi na rzekomy błąd sędziego. Ludzie krytykują zachowanie Thomsona, a ja mam do niego szacunek, że nie siedział cicho gdy okradano go ze zwycięstwa, wydarł mikrofon i powiedział głośno co o tym myśli. Przekonany jestem, że tylko dlatego zmieniono dzień później werdykt na NC. To był wyraźny sygnał dla KSW, że jeśli będzie dalej stawiać na promocję KSW za pomocą Pudziana ucierpi na tym pod względem sportowym, ucierpi także ich prestiż. Nie przejęli się tym dalej promują Pudziana jako główną gwiazdę, bo jest na to zapotrzebowanie, bo są ludzie którzy będą to oglądać. Tylko, że są to ludzie, którzy zarówno podczas walki Pudziana z Najmanem jak i dziś nie wiedzą na czym polega MMA, nie znają zasad, nie wiedzą jaki poziom prezentują mistrzowie UFC. Czy to jest dla KSW docelowa grupa odbiorców? 

Mariusza „Pudziana” Pudzianowskiego cenię i szanuję za sukcesy w zawodach Strong Man, za to że miał pomysł na siebie po zakończeniu kariery w Strong Man (niewielu sportowców go ma, w ostatnim czasie jeszcze tylko Adam Małysz odnalazł się w zupełnie nowej roli, w zupełnie innym sporcie), za to że stawia sobie nowe wyzwania. Jak również za to, że dostarczył mi wiele emocji i radości podczas swojej kariery, także podczas pierwszych walk w MMA.

Tak samo jak doceniam KSW za to, że zaczynali do zera, że osiągnęli bardzo wiele, że są największą federacją MMA w Europie, że wychowali wielu świetnych zawodników, że ich śladem poszli inni. Na koniec brawa dla nich za świetną decyzję jaką było zakontraktowanie Pudziana, tyle że po walce z Sylvią trzeba było tą przygodę zakończyć, przynajmniej na dotychczasowych zasadach. Pudzian zrobił dla KSW wiele i jeśli chce dalej walczyć dla KSW niech ma taką szansę, ale niech to już nie będzie main eventem, główną twarzą KSW. W przeciwnym razie z każdym eventem stopniowo tracić będą prestiż i uznanie, które tak ciężko sobie wypracowali.

2 komentarze:

  1. Nic dodać nic ująć, pierwsze walki Pudziana oglądało się z zainteresowaniem, teraz to już tylko żenada. Trzeba mu oddać, że wykonał bardzo ciężką prace przestawiając się z treningu typowo siłowego na taki który wymaga bardzo dużej wydolności. Nie za bardzo mu to wyszło, ale to już inna sprawa. Zgadzam się, że był niezbędny dla przyciągnięcia zainteresowania do KSW, ale teraz ci sami ludzie chcą czegoś więcej, prawdziwych walk z prawdziwymi zawodnikami. Reklamują walki jako "wielkie batalie". Wystarczy spojrzeć na historie kariery wielu z tych "wielkich" zawodników i okazuje się, że albo zawsze byli przeciętniakami albo obecnie już tylko odcinają kupony od swojej dawnej wielkości. Długo czegoś takiego ludziom nie da się wciskać.
    Taką mam tylko uwagę, jak piszesz o bokserze, to przypominają mi się słowa któregoś z braci Skrzecz, że bokser to jest rasa psów, a w polskim języku sportowców uprawiających boks, a właściwie pięściarstwo, winno określać się mianem pięściarzy. Choć w dobie wszechobecnego makaronizmu, ta uwago to trochę strzał kulą w płot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięściarz to dobre imię dla psa rasy bokser. Nie toleruję tego określenia.

      Usuń