sobota, 22 lutego 2014

UFC 170 - tym razem bez notki

Tym razem z przyczyn niezależnych notki o UFC 170 nie będzie.

Podaję tylko moje typy:

Ronda Rousey - Sara McMann - Ronda Rousey - armbar 1 r.
Daniel Cormier - Patrick Cummins -  Daniel Cormier decyzja
Rory MacDonald - Demian Maia - Rory MacDonald - decyzja

pełna karta walk tutaj
http://www.sherdog.com/events/UFC-170-Rousey-vs-McMann-33337

poniedziałek, 17 lutego 2014

Pudzian a MMA


Pamiętam jak kilka lat temu czekałem na debiut Pudziana w KSW w MMA. Jego walka z „bokserem” Marcinem Najmanem miała w sobie coś z uroku pierwszego turnieju UFC. Oto wychodzi „World strongest man” naprzeciwko „boksera”, nieważne że byle jakiego - boksera. Nikt nie wiedział czego można się spodziewać zwłaszcza po Pudzianie. Tak samo jak w pierwszych walkach UFC, nikt nie wiedział jak wyglądach będzie walka zawodnika sumo z kick bokserem, boksera z mistrzem bjj, czy zapaśnika z karateką. Dziś już nie ma w MMA bokserów czy zapaśników są zawodnicy MMA, którzy muszą opanować wiele technik, do tego są rankingi, analizy i wiadomo czego można się po kim spodziewać. Dla KSW zatrudnienie Pudziana to był przysłowiowy strzał w 10. Pudzian przyciągnął przed ekrany wielu widzów, w większości takich którzy MMA do tej pory nie oglądali. No i co najważniejsze Pudzian zdał egzamin i swoją walkę wygrał. Wygrał też drugą walkę z prawdziwym zawodnikiem MMA, wygrał tylko dlatego że nie znał jeszcze swoich słabości, nie wiedział że ktoś może wytrzymać jego ciosy, nie wiedział że kondycyjnie nie wytrzyma. Z Timem Sylvią to już była egzekucja, Pudzian wiedział już że Sylvia nie padnie od jego ciosów, wiedział też, że sam nie wytrzyma walki kondycyjnie. Nie miał żadnego pomysłu na walkę. To był koniec Pudziana jako zawodnika MMA. Przynajmniej koniec jako zawodnika, który może coś w tym sporcie osiągnąć. Bo jeśli Pudzian chce, a chce dalej walczyć, nikt nie może mu przecież zabronić.

Niestety nie był to koniec dla KSW. Wiedzieli już, że z dobrymi zawodnikami Pudzian nie ma szans, więc sprowadzali mu emerytowanych freaków typu Bob Sapp, na przemian z bardzo przeciętnymi zawodnikami z którymi Pudzian przegrywał, ale wtedy zapewniano mu rewanż który wygrywał. Mam poważną wątpliwość czy te walki rewanżowe Pudziana nie były ustawiane. Sam Pudzian twierdził na konferencji po gali, że jego walka była „wydrukowana” - youtube, innym razem po interwencji Jamesa Thomsona zmieniono werdykt na NC, z uwagi na rzekomy błąd sędziego. Ludzie krytykują zachowanie Thomsona, a ja mam do niego szacunek, że nie siedział cicho gdy okradano go ze zwycięstwa, wydarł mikrofon i powiedział głośno co o tym myśli. Przekonany jestem, że tylko dlatego zmieniono dzień później werdykt na NC. To był wyraźny sygnał dla KSW, że jeśli będzie dalej stawiać na promocję KSW za pomocą Pudziana ucierpi na tym pod względem sportowym, ucierpi także ich prestiż. Nie przejęli się tym dalej promują Pudziana jako główną gwiazdę, bo jest na to zapotrzebowanie, bo są ludzie którzy będą to oglądać. Tylko, że są to ludzie, którzy zarówno podczas walki Pudziana z Najmanem jak i dziś nie wiedzą na czym polega MMA, nie znają zasad, nie wiedzą jaki poziom prezentują mistrzowie UFC. Czy to jest dla KSW docelowa grupa odbiorców? 

Mariusza „Pudziana” Pudzianowskiego cenię i szanuję za sukcesy w zawodach Strong Man, za to że miał pomysł na siebie po zakończeniu kariery w Strong Man (niewielu sportowców go ma, w ostatnim czasie jeszcze tylko Adam Małysz odnalazł się w zupełnie nowej roli, w zupełnie innym sporcie), za to że stawia sobie nowe wyzwania. Jak również za to, że dostarczył mi wiele emocji i radości podczas swojej kariery, także podczas pierwszych walk w MMA.

Tak samo jak doceniam KSW za to, że zaczynali do zera, że osiągnęli bardzo wiele, że są największą federacją MMA w Europie, że wychowali wielu świetnych zawodników, że ich śladem poszli inni. Na koniec brawa dla nich za świetną decyzję jaką było zakontraktowanie Pudziana, tyle że po walce z Sylvią trzeba było tą przygodę zakończyć, przynajmniej na dotychczasowych zasadach. Pudzian zrobił dla KSW wiele i jeśli chce dalej walczyć dla KSW niech ma taką szansę, ale niech to już nie będzie main eventem, główną twarzą KSW. W przeciwnym razie z każdym eventem stopniowo tracić będą prestiż i uznanie, które tak ciężko sobie wypracowali.

piątek, 14 lutego 2014

UFC Fight Night 36


Już 15.02.2014 r. w Arena Jaragua, Jaragua do Sul, Santa Catarina w Brazylii odbędzie się UFC Fight Night 36. Dlaczego warto oglądać? Chociażby dlatego, że po kontuzji Rasheda Evansa i wypadnięciu jego pojedynku z Danielem Cormierem z karty walk UFC 170, Fight Night 36 zapowiada się jako najciekawsza gala miesiąca lutego.

Zwykle podczas gal Fight Night mamy tylko jeden atrakcyjny pojedynek tym razem są dwa. W wadze średniej (dla niewtajemniczonych tej samej co Chris Weidman, Anderson Silva i … Mamed Khalidov) zmierzą się ze sobą były mistrz Strikeforce brazylijczyk Ronaldo„Jacare” Souza (19-3-0-1NC) /#4 MW Sherdog, #5 MW Fightmatrix, #3 MW UFC/ z francuzem Francisem Carmont (22-7-0) /#12 MW Sherdog, #7 MW Fightmatrix, #8 MW UFC/ dobrze znanym polskiej publiczności jako zwycięzca turnieju podczas KSW 5. Obaj specjalizują się w poddaniach, zanotowali ostatnio kilka spektakularnych zwycięstw w UFC i zwycięstwo w tym pojedynku przybliży ich do walki o pas mistrzowski. Jeśli Vitor Belfort nie pokona Chrisa Weidmana podczas UFC 173 to zwycięzca właśnie tej walki ma największe szanse na walkę o tytuł.

Main eventem jest jednak pojedynek byłego mistrza świata UFC w kategorii półciężkiej brazylijczyka Lyoto Machidy (20-4) /#7 MW Sherdog, #3 MW Fightmatrix, #4 MW UFC, #12 LHW UFC/ z reprezentującym Holandię a pochodzącym z Armenii Gegardem Mousasi (34-3-2) /#9 LHW Sherdog, #10 LHW Fightmatrix, #9 LHW UFC/ dla którego będzie to dopiero druga walka dla federacji UFC, ale był już mistrzem Strikeforce w wadze półciężkiej oraz DREAM w wadze półciężkiej i średniej, do tego walczył w legendarnej federacji Pride. Walka odbędzie się w wadze średniej, chociaż obaj zawodnicy największe sukcesy odnosili w kategorii półciężkiej. Tym razem mamy dwóch specjalistów od nokautów, więc zapowiada się zupełnie odmienny pojedynek od wyżej opisanego. Dla Machidy to szansa na powrót na szczyt w nowej kategorii, bo w jego nominalnej wadze półciężkiej robi się obecnie zbyt ciasno. Mimo, że nie zanotował spektakularnej porażki od czasu walki z Jonem Jonesem, w międzyczasie przerwał zwycięską passę Dana Hendersona to we wszelkich rankingach zaczął spadać i wizja powrotu na szczyt zaczęła się bardzo oddalać. Tym bardziej że do głosu w kategorii półciężkiej doszli zawodnicy o warunkach fizycznych podobnych do Jona Jonesa, w walce z którym Machida był po prostu bezradny. Mousasi zmienił kategorię specjalnie na tą walkę bo w wadze półciężkiej nie miał obecnie szans na ciekawszą propozycję, a walczył już w przeszłości w wadze średniej. Jeśli wygra może zostanie w tej kategorii na dłużej.

UFC Fight Night 36 odbędzie się w Brazylii, co daje miejscowym zawodnikom pewną przewagę. Dla mnie obaj Brazylijczycy i tak byliby faworytami swoich walk. Nie przesądzam jednak wyników bo są to zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki, o zbliżonym poziomie co pokazują miejsca w rankingach Sherdog i Fightmatrix (dla porównania Mamed Khalidov jest w rankingach tej kategorii #10 Sherdog, #9 Fightmatrix, są to więc zawodnicy notowani bezpośrednio przed nim, warto zobaczyć co potrafią i jakie szanse miałby z nimi Mamed gdyby jednak podpisał kilka lat temu kontrakt z UFC). Będzie się działo!

Moje typy:
Machida przez KO 3 runda, Souza przez poddanie 2 runda.

Pozostałe pojedynki głównej karty prezentują poziom przeciętny, co najmniej jeden z zawodników zawsze jest notowany poza najlepszą 50, nie będę się więc o nich rozpisywał. Dla zainteresowanych podaję linki:

Następna ważna gala MMA 22.02.2014 r. UFC 170

KSW vs PROMMAC / Biznes vs Sport



W marcu odbędą się w Polsce dwie gale MMA. Legendarnego u nas już KSW i nowo powstałego PROMMAC, co może wydawać się dziwne ciekawiej zapowiada się ta druga. Zebrano znanych i doświadczonych polskich zawodników (Tomasz Drwal, Michał Kita) oraz naprawdę dobrych zawodników chociaż mniej znanych (Szymon Bajor, Bartosz Fabiński) i znaleziono dla nich rywali z kraju lub zagranicy będących dla nich wyzwaniem (no może poza Kitą bo jest on zdecydowanym faworytem pojedynku). Tomasz Drwal musi zmierzyć się z niepokonanym mistrzem federacji KOTC, zdania ekspertów co do wyniku tego pojedynku są bardzo podzielone. Dla mnie faworytem jest Sean Strickland, ale tak naprawdę nikt nie potrafi przewidzieć jak ten pojedynek się skończy. Taki powinien być sens MMA, wychodzi naprzeciw siebie dwóch świetnych zawodników i nie wiadomo kto wygra, to pokaże walka. MMA to powinien być sport w prawdziwym znaczeniu tego słowa, bez cyrku, bez klaunów.


Inaczej jest w KSW, zaczęli świetnie sprowadzali młodych perspektywicznych zawodników jako przeciwników dla krajowej czołówki (Francis Carmont, Alexander Gustafsson, Attila Vegh). Po kilku galach KSW urosło do miana największej federacji MMA w Europie. Pojawił się jednak problem, dobrzy zawodnicy z zagranicy okazali się lepsi od polaków. Nie było oglądalności, nie było zysków. Zmieniono taktykę. Zatrudniono Pudziana i Najmana. KSW stało się biznesem, wychowało kilka gwiazdek, które otacza płaszczykiem ochronnym dając im za przeciwników emerytowane gwiazdy klasyfikowane w drugiej setce rankingów. Zawodników klasy Carmonta, Gustafsona czy Vegh już tam nie oglądamy i nigdy nie zobaczymy. KSW ostatnio odcina kupony od tego wcześniej wypracowało. Karol Bedorf czy Michał Materla nigdy nie będą zawodnikami światowej klasy bo im to uniemożliwiono. Chcąc ich chronić przed utratą pasów, pogorszeniem rekordów daje im się przeciwników z trzeciej ligi. Na Materli już się to zemściło, został znokautowany przez przeciętnego Jaya Silvę. Bedorf ma się mierzyć z emerytem Timem Sylvią, jak wygra nic nie zyska, jak przegra podzieli los Materli. Do tego obowiązkowi są celebryci, nie ma tym razem Pudziana, będzie Kamila Porczyk. Porównajcie rozpiskę KSW 16 i KSW 26 a zobaczycie o jak wiele federacja cofnęła się w sportowym rozwoju w tak krótkim czasie. Czy z zapowiadanego wielkiego rozwoju w 2014 coś wyniknie? Czas pokaże, ale póki co nic na to nie wskazuje, karta walk KSW 26 jest jedną z najsłabszych w historii federacji.


A teraz smutny wniosek. Na przykładach z zagranicy widać, że MMA to już nie jest sport, to tylko biznes. Wszystkie federacje, które stawiają przede wszystkim na sport marnie kończą (nie mają zysków, do tego drażnią UFC które ich likwiduje). Po porażce Strikeforce nikt już chyba nie zorganizuje klasowego turnieju wagi ciężkiej. W tym roku Bellator postawił na walor sportowy ale obawiam się, że źle na tym wyjdzie. O ile UFC nie zagrozi, to straci na tym finansowo, bo przez turnieje i pojedynki mistrzów z pretendentami numer 1 wyklaruje mu się układ sił. Wiadomo będzie kto jest najlepszy, kto drugi, kto trzeci. Dalsze pojedynki stracą na jakiś czas sens. Uwielbiam turnieje w MMA, ale po kilkunastu galach UFC zrozumiało, że turnieje się nie opłacają. Jedna gala i wszystko staje się jasne. Dlatego od ponad 150 gal z turniejów zrezygnowano. W zamian dawkuje nam się emocje i zanim sytuacja w danej kategorii wagowej się wykrystalizuje, zanim wyłoni się  pretendenta numer 1, pojawiają już się nowi i biznes cały czas się kręci. Tak robiło UFC przez ostatnie lata, mistrzowie nie mierzyli się z najlepszym przeciwnikiem tylko z innymi z dalszych miejsc. Dopiero w zeszłym roku chyba przez rosnąca konkurencję w UFC doszło do walk mistrzów z najlepszymi możliwymi przeciwnikami i wreszcie były emocjonujące pojedynki o pasy, które zmieniły układ sił w niejednej kategorii wagowej. Chociaż w królewskiej wadze ciężkiej Cain Velasquez nadal jest pod specjalną ochroną, dostał trzecią walkę z Juniorem Dos Santosem, która kompletnie pozbawiona była sensu. A na swoją szansę od dawna czekali Fabricio Werdum, Daniel Cormier a teraz także Travis Browne. I czekają nadal. No ale taki jest biznes bo sportem ciężko już to nazwać.

Dlatego życzę sukcesów federacji PROMMAC i trzymam za nią kciuki bo postawiła na sport. Podobnie jak Bellator, który w tym roku wytoczył wszystkie działa jakie miał by osiągnąć sukces pod względem sportowym i dopiero na tej podstawie osiągnąć sukces komercyjny. A tego i im i sobie jako fanowi życzę by w MMA sport wreszcie wygrał z biznesem.